piątek, 18 stycznia 2013

Roy Ascott - kapłan sztuki cyfrowej




Roy Ascott to artysta, którego zainteresowania ogniskują się na wpływie technologii na ludzką świadomość. Jest pionierem sztuki szeroko pojętej sztuki cyfrowej. Wiele z jego projektów zapoczątkowało nowe kierunki w sztuce. W swojej twórczości inspiruje się cybernetyką, fizyką kwantową, teoriami metafizycznymi głoszonymi przez Pierra Teilharda de Chardina oraz filozofią Dalekiego Wschodu, którą wstawia w kontekst problemów zachodniej cywilizacji. Jako jeden z pierwszych artystów zaproponował widzom partycypacyjny charakter odbioru wydarzeń artystycznych. Ascott wyznaczył ramy teoretyczne dla sztuki interaktywnej bazując na myśli dadaistów, surrealistów, grupy artystycznej  Fluxus i popartu. Jako wykładowca, w czasach gdy dominowała rozdzielność kierunkowa, zaproponował interdyscyplinarną metodę nauczania, co wywołało spore kontrowersje w środowisku akademickim. Został za swój pomysł zwolniony z rodzimej Alma Mater.
Jest twórcą pierwszych prac mających znamiona interaktywności. Były to malowane na szkle abstrakcyjne wzory - Change Painting. Prace powstały w 1959 r. Malowidła wyróżniała zmienna struktura. Obrazy tworzyły różnorakie konstelacje podczas manipulowania szklanymi płytkami. Dzieła miały charakter transformatywny, a ich sensem była sama zmiana. Novum było także włączenie widza w strukturę materialną dzieła.
Roy Ascott jest twórcą pojęcia >>telematyczność<<. Polega ona na komunikacji pomiędzy rozproszonymi odległymi geograficznie indywidualnymi jednostkami oraz instytucjami, a także ludzkimi umysłami, sztuczną inteligencja i percepcją[1]. Kwestionuje ona tradycyjne pojęcie aktywnego podmiotu i pasywnego dzieła sztuki poprzez tworzenie dla nich interaktywnych, behawioralnych kontekstów. Sztuka telematyczna wykorzystuje te zjawiska w swych strukturach. Twórca, w wizjonerskich projektach oraz teoriach dąży do syntezy zaawansowanej technologii ze starożytnymi naukami. Ascotta interesują związki estetyki i elektroniki, miłości i interaktywności, pojmowanie własnej odrębności oraz związków ze społeczeństwem.
W 2000 r. opublikował esej, w którym przepowiadał nanotechnologiczną erę[2]. Miała się ona charakteryzować nowymi poziomami komunikacji pomiędzy ludźmi, komputerowym software’em, naukami ścisłymi, sztuką i społeczeństwem. Zapowiadał w nim transgresję granic fizycznych oraz transformację ludzkiej świadomości. Jeszcze jako początkujący artysta i teoretyk kultury przewidywał dalekosiężne skutki, które jego zdaniem będzie w przyszłości wywierać na kształt ludzkiej jaźni zaawansowana technologia. Całokształt wzajemnych wpływów techniki i nauki oraz ich aksjologiczne relewancje określił pojemnym terminem - >>technoetyką<<.
Jego zdaniem perspektywa interdyscyplinarna dominująca w postmodernizmie jest już przestarzałym paradygmatem i wymaga ponownej weryfikacji. Obecnie nie tylko mamy do czynienia z kooperacją sztuki i nauki pod szyldem art&sience, w której jedna dziedzina apriopriuje metody drugiej we wspólnym łańcuchu powiązań, ale także z rozciąganiem nauk ścisłych i humanistycznych na sferę ducha. Odkrycia naukowe, według artysty, mają być czymś w rodzaju praktyk religijnych. Oznacza to kres kartezjańskiego dualizmu ducha i materii. W takim ujęciu, zdolność do odczuwania i myślenia nie są tylko ludzkimi przymiotami. Posiadają je także zwierzęta, istoty które dopiero od niedawna są postrzegane jako równoprawni partnerzy człowieka. Żyjemy więc w swoistego rodzaju rzeczywistości biopolis, w której każdy byt jest tak samo wartościowa istotą jak człowiek, a sztuczne, inteligentne twory upodobniane są do biologicznych istot, przez co zyskują takie same jak one prawa. Każdy byt jest zatem cząsteczką wielkiego Umysłu tworzącego globalną Świadomość.
Artysta wprowadził termin wilgotna sztuka (moist media), która jest cyfrowo sucha, biologicznie mokra i duchowo pobudzająca [3]. Oznacza to, że biologiczne ciało jest czymś w rodzaju hardware’u, a jego psychika stanowi jego oprogramowanie – software. Wetware zaś jest tym co łączy żywe tkanki z komputerem opierając się o coraz bardziej przypominająca neuronalną - komunikację cyfrową. Ascott przedstawia triadę: cyfrowość, biologiczność, duchowość. Cyfrowość odnosi się do tożsamości, która ustala się w wyniku nawigacji pomiędzy elementami tworzącymi synkretyczną rzeczywistość. Każdy byt może zostać dowolnie >>zaprogramowany<<. Materia (reprezentująca biologiczność) w potocznym jej rozumieniu nie istnieje. Jest tylko skupiskami atomów zamkniętych w ramach określonych form. Wilgotne Życie obejmuje cyfrową tożsamość i biologiczne bycie – mówi Ascott. Wilgotna inżynieria obejmuje ontologię i koncentruje się na powoływaniu do życia nowych istot, co ma szczególne znaczenie dla bio-artu. Połączenie cyfrowości z biologicznością skutkuje powstaniem duchowności. Co ciekawe, artysta jest zwolennikiem noetyki – teorii zakładającej możliwość kształtowania myślami rzeczywistości. Według niej istnienieje związk ludzkiego umysłu z Boską Jaźnią[4]. Mikrokosmos, jak twierdzą zwolennicy noetyki jest odbiciem makrokosmosu. Podobnego zdania jest Ascott.
Artysta, który jest także teoretykiem sztuki,  konstruuje pojęcie >>telenoia<<, które oznacza wyjście poza poziom komunikacji dostępny w relacji bezpośredniej. Zjawisko występuje w środowisku wirtualnym, kiedy do oglądu interlokutora służą nam jedynie suche dane w postaci zdjęć, opisów i innych informacji. Bazując na nich uruchamiamy intuicyjne postrzeganie pozazmysłowe. Jest to fenomen podobny do telepatii i ma związek z psi-cybernetyką.
Artysta wskazuje na istnienie podobieństw pomiędzy światem duchowym, a cyfrową rzeczywistością. Wiele z teorii Ascotta nawiązuje do koncepcji ezoterycznych, jak choćby obenautyka w wirtualu. Swobodne manipulowanie awatarem w środowisku Second Life twórca porównuje do zjawiska eksterioryzacji, które polega na wyjściu duszy poza ciało i świadomym kierowaniem nią. To co istnieje w realnej rzeczywistości, odnajduje swe odbicie w wirtualnym środowisku. Założenie o istnieniu paralel między światem naukowym, a ezoterycznym sposobem rozumowania jest jedną z najważniejszych i najciekawszych koncepcji artysty.
Roy Ascott jest jednym z pierwszych teoretyków kultury, którzy zanegowali antropocentryzm jako naczelną zasadę określającą stosunki międzygatunkowe na rzecz perspektywy trans- lub antygatunkowizmowej. Niehierarchiczny sposób myślenia, skutkujący między innymi powstaniem inter- i transhumanizmu zaproponował już w latach 60. XX w. Wówczas także zainspirowany cybernetyką, wprowadził jej zasady do projektowania sytuacji artystycznych. W latach 80. ub. wieku zainspirowany książką Ronalda Brthesa La Plissure du Texte zainicjował projekt, w którym artyści kolektywnie tworzyli hipertekst.
Nielinearność i hipertekstualność to cechy, które najczęściej można spotkać w dziełach Ascotta. Pod koniec lat 80. artysta stworzył projekt, który nawiązywał do myśli Jamesa Lovelocka – filozofa uważającego, że wszystkie elementy organiczne i nieorganiczne istniejące na Ziemi współtworzą połączony system, który podlega samoregulacji[5]. Próba holistycznego ujmowania rzeczywistości jest jedną z ważniejszych cech działalności twórcy. Ideę tego pomysłu doskonale oddaje jedna z jego prac –  Parameter IV z 1967 r. Wygląda ona jak negatyw fragmentu rzeczywistości lub cień rzucany przez niewidoczne wybrzuszenia. Sens pracy jest taki sam jak idea szklanki wypełnionej do połowy wodą. Drugą jej połowę wypełnia powietrze tworząc idealnie dopasowaną układankę. Podobnie jest z innymi elementami rzeczywistości. To, co niematerialne uzupełnia miejsca, w których brakuje materii. Zatem w rzeczywistości nie ma wolnej przestrzeni.
 Proces rozciągania ram definicji obejmuje wszystkie dziedziny życia, które dzięki temu powoli stają się od siebie nieodróżnialne. Nauka i technologia według Ascotta może przyczynić się do poszerzenia ludzkiej świadomości, ale do tego procesu potrzeba także alternatywnych systemów wiedzy odwołujących się bezpośrednio do duchowości lub parapsychologii.
W erze postbiologicznej konieczny jest akt transgresji poza zastałe pojęcie istoty ludzkiej. Człowiek przestaje być rozumiany jako monolityczna i niezmienna konstrukcja. Obecnie dzięki rozwojowi techniki, części jego ciała można wymieniać; można dodawać mu pierwotnie obce funkcje, a zmysły przedłużać powodując ponadludzkie możliwości. Ludzka istota zaczyna rozumiana być jako ogniwo w systemie, zaś jej jaźń jako część zbiorowej, rozproszonej świadomości. W takim ujęciu, człowiek jawi się jako potencjalność, a jego technoetyczny umysł jako twór multiświadomościowy.
W synkretycznej rzeczywistości, w której żyjemy, wszystko jest ze sobą połączone. Ludzie są nieustannie on-line dzięki maszynom. Komputerowe czy telefonowe interfejsy są modelowane w taki sposób aby wtapiały się w otoczenie. Technosfera dokonuje fuzji z biosferą, przez co obie stają się od siebie nieodróżnialne. Dzięki syntezie tych dwóch przestrzeni oraz sfery ludzkiej aktywności umysłowej wyłania się noosfera. Jest to produkt ludzkich myśli kształtowanych przez najnowsze technologie. Jednak nie pozbawiony jest on elementu metafizycznego.  
Twórczość Roya Ascotta jest na wskroś enaktywistyczna.  Enaktywzim to kierunek, który utożsamia działanie z poznaniem[6]. Co ciekawe, przy takim założeniu archeologiczny sposób dokonywania odkryć jest przestarzałą metodą konstruowania wiedzy, bowiem skoro ludzkie doświadczenie rzeczywistości jest jednorazowe i niepowtarzalne, to >>odkrycia<< za każdym razem są tworzeniem nowej wiedzy, a nie odsłanianiem istniejącej. Każdy z nas posiada odmienne doświadczenia życiowe i inaczej działający aparat poznawczy, przez co nasze spostrzeżenia na temat jednej i tej samej rzeczy lub wydarzenia są odmienne. Nie istnieje historia ani przyszłość, jest tylko >>tu i teraz<<, które się nieustannie aktualizuje. Podobna myśl funkcjonuje w buddyjskiej filozofii. Roy Ascott zwraca uwagę na podobieństwa pomiędzy cybernetyką, a buddyzmem. Jego teorie opierają się na dostrzeganiu analogii, które dostrzega np. pomiędzy zjawiskiem pętli w filmie, a cyklem życia człowieka. Twórca sugeruje, że metempsychozę można próbować wyjaśnić w ramach naukowego dyskursu, poprzez odwołanie się do doświadczeń cybernetyki[7].
W procesie zacierania granic pomiędzy podmiotowością, a przedmiotowością, sztuką a nauką, odkrywaniem a tworzeniem, życiem a teatrem klaruje się homeostatyczna równowaga wzajemnych, bezpośrednich relacji, a także spełnia się wagnerowski sen o dziele totalnym.
Cybernetyczna sztuka uprawiana przez Roya Ascotta to połączenie estetyki oraz naukowych i mistycznych modeli kreowania rzeczywistości. Twórca zapoczątkował wiele z odmian sztuki cyfrowej, a działalność artystyczną traktuje jak ceremonię tworzenia. Do sztuki i nauki wprowadza elementy metafizyczne lub wręcz ezoteryczne przełamując tym samym tendencję dominująca w kulturze zachodniej do marginalizowania duchowych aspektów bytu. Roy Ascott dąży do syntezy Wschodu z Zachodem, nauki i mistycyzmu, sztuki oraz technologii.





[1] R. Ascott, Telematic art, University of California Press, 2003 r.
[2] A. Jelewska, Sztuka lepkich mediów, fragm. książki Sensorium. Eseje o sztuce i technologii, Wydawnictwo Naukowe UAM,  2012 r.
[3] http://www.hatcenter.amu.edu.pl/2012/10/technoetic-art/
[4] http://www.noetyka.info/
[5] http://www.hatcenter.amu.edu.pl/2012/11/roy-ascott-transformacje-sztuki-i-nauki/
[6] http://en.wikipedia.org/wiki/Enactivism_(psychology)
[7] R. Ascott, Telematic art, University of California Press, 2003 r.

środa, 16 stycznia 2013

Finisaż w sos sztuki







W śp. galerii  S.O.S. sztuki mieszczącej się przy ulicy Grodzkiej 36 istniała do niedawna Pracownia Postaci Fikcyjnej. Jej twórczynią była Emilka Kołowiecka – malarka i łowczyni dziwnych przedmiotów. W ostatnią niedziele listopada odbył się finisaż artystki połączony z oficjalnym zamknięciem galerii. Można było podczas niego obejrzeć kilkanaście dzieł artystki oraz jej pracownię, która od razu skojarzyła mi się ze znanymi z pamięci wyobrażeniami warsztatów pracy członków XIX wiecznych bohem artystycznych. Zimne, ciemne i małe pomieszczenia były przekleństwem większości ówczesnych twórców ale być może to właśnie ciężkie warunki egzystencjalne skłaniały ich do wytężonej pracy, która niestety zazwyczaj i tak dopiero ich po śmierci była doceniana. Mam nadzieję, że w przypadku prac Emilki Kołowieckiej będzie inaczej i jej prace należycie oszacowane za życia artystki. Patrząc na nie można uwierzyć ponownie, że w malarstwie może się jeszcze coś ciekawego wydarzyć. Artystka jest nadzieją malarstwa!
Kilkanaście dzieł, które można było zobaczyć na wystawie pdt. Populacja mebli w ostatnim kwartale 2012 roku to obrazy wykonane w technice akrylu. Przedstawiają one różnokształtne krzesła, szafy, gablotki, stołki, fotele i inne meble. Na płótnach pojawiają się także przeróżne bibeloty, na które można natrafić w pokojach dziecięcych, kuchniach, piwnicach i na strychach. Zastosowana technika malarska nadaje pracom charakterystyczny wygląd. Obrazy są matowe przez co wchłaniają światło. Twórczyni bardzo dba o szczegóły. Każdy meblowy detal jest wypracowany i wygłaskany pędzlem. Perspektywy obrazowanych przedmiotów zachodzą na siebie; meble ukazywane są z wielu stron symultanicznie, podobnie jak u kubistów. Twórczyni bardzo sprawnie posługuje się technika malarską. Umiejętnie miesza ze sobą kolory. Tonacje którymi operuje są zazwyczaj jasne i silnie kontrastowe np. jaskrawa zieleń zestawiana jest z żarówiastą czerwienią lub ciemnym fioletem. Ten typ malarstwa kojarzyć się może z twórczością Henry’ego Matisse’a, który także lubował się w przedstawianiu kolorystycznego i przedmiotowego przepychu. Kołowiecka łączy zamaszystość pociągnięć pędzla, drapieżność plam kolorystycznych z subtelnością rysunku, który pełni ważna rolą w jej malarstwie. W obrazach dominuje optymistyczna kolorystyka ale jednak nie brakuje im nutki dekadencji. Gdzieniegdzie pojawiają się brązy lub szarości, a farby kładzione są prosto z tubki. Czasami ukazują się ostro zarysowane prawie czystą bielą kontury przedmiotów. Klimat obrazów zdaje się przytłaczać i przypomina niepokojący nastrój, który posiadają dzieła Vincenta van Gogha. Ukazane na płótnach przedmioty najczęściej są zdeformowane i zdają się emitować poświatę jak ożywione byty, co potęguje atmosferę absurdu i groteskowość.   
W dziełach artystki jest coś niepokojącego czy wręcz metafizycznego. Trudno nie odnieść wrażenia, że wymalowuje ona z podświadomości lęki i ukryte pragnienia. Wszak jak sama przyznaje cierpi na manią zbieractwa. Z pewnością prace twórczyni charakteryzuje silna indywidualność. Styl jej prac jest rozpoznawalny i nacechowany jej osobowością.
Oprócz malarstwa, na wystawie można było zobaczyć ceramiczny, ręcznie malowany taboret. Ten ciężki, masywny mebel naznaczony był licznymi deformacjami, ale bezproblemowo dawało się na nim usiąść.